Ale teraz, kiedy odeszła, przyszedł czas, by mężczyzna sam znalazł kilka ważnych odpowiedzi. Odszukał tożsamość zagubioną gdzieś w głębi kapci, w zakamarkach wysiedzianego fotela. „Droga Wolna” to opowieść o mężczyźnie, który w wieku czterdziestu lat zaczyna od nowa. Próbuje odzyskać godność, radość i marzenia, ale Na ogół bardziej pewni siebie, świadomi swoich zalet i wartości są znacznie mniej zaborczy, co nie oznacza, że nie są zazdrośni o swoje partnerki. Ich spokój i życiowa mądrość pozwalają im jednak panować nad swoimi emocjami. Nie sposób nie zauważyć, że związek ze starszym mężczyzną daje także duże poczucie Zwróć uwagę, ile w takich komentarzach jest też upodmiotowienia mężczyzny. Mówi się zwykle tylko o kobiecie, która jest starsza. Jakby to było niemożliwe, żeby mężczyzna chciał kochać starszą od siebie kobietę, pożądać jej, pragnąć. Poza tym kobiety są teraz dużo bardziej świadome siebie, swojego ciała, zadbane. Przez dłuższy czas wspierałem starszą kobietę w trudnej sytuacji, kupując artykuły spożywcze dla niej i dla siebie. Jednak to właśnie ona zniechęciła mnie do kontynuowania pomocy By admin in CIEKAWE 04.06.2023 Odp: Kocham innego od 10 lat rossanka napisał/a: A jak poznać, że mężczyzna dąży do seksu ale dla samego seksu, a dalej nie chce miec nic wspólnego z daną kobietą (ewentualnie sam seks raz na jakiś czas), od przypadku, gdzie mężczyzna dąży do seksu, ale nie wyklucza poznania bliżej kobiety, bo szuka sobie partnerki i do życia W tym filmie Adrian opowiada o tych brakach i proponuje, jak sobie z nimi poradzić, tak abyś nieświadomie nie odstraszał od siebie kobiet. 🔴 Odezwij się do Adriana na Instagramie ️ https://bit.ly/39j3Tvd Odpowiada tam na pytania, dzieli się kulisami mojego życia, pokazuje swoje podróże, organizuje transmisje na żywo i wiele więcej! . napisał/a: Bliźniaczka 2007-04-18 10:55 No i jestem w kropce. Mam 24 lata od jakiś 3 miesięcy jestem sama, niedawno zerwałam ze swoim (teraz już byłym) chłopakiem. On miał 27 lat, był szalenie poważny, robił aplikacje adwokacką, zawsze wszystko musiał mieć przemyślane, wszystko co robił musiało mieć jakiś sens, zero spontanu, niestety nie mogę powiedzieć, że go kochałam, ale nie z powodu jego ułożenia, ja sama fruwam lekko w chmurach więc on po prostu sprowadzał mnie na ziemie. Troszczył się o mnie i przypominał mi abym i ja sama zaczęła troszczyć się o siebie, w sumie wypełniał swoją osobą mój brak elokwencji. Ale zostawiłam go i to zaraz po walentynkach, głównym powodem był jego materializm, nie mogłam jakoś uwierzyć w to, że mimo tylu wspaniałych słów, czułości fizycznych, nie było go stać na to żeby od czasu do czasu kupić mi chociaż najtańszego kwiatka czy zabrać na kolacje. Po rozstaniu czułam się bardzo samotna, po jakimś miesiącu chciałam do niego wracać. Zaczełam nawet szukać faceta, czego niegdy wcześniej nie robiłam, bo wydawało mi się że tęsknie nie konkretnie za moim byłym ale w ogóle za mężczyzno. Ale jak się szuka to się nie znajdzie, więc przestałam. A gdy przestałam poznałam GO. Z tym że on jest o 4 lata młodszy ode mnie!!!! To jakoś mi cholernie przeszkadza. A poza tym do jest strasznym romantykiem, ogromnie wylewnym, spontanicznym i w ogóle podobnym do mnie. Ale ja się boje!!,… czy facet w jego wieku może być też również poważny, czy będzie chciał się ustatkować. Dlaczego w ogóle, i czy w ogóle mężczyzn pociągają starsze kobiety. Czy taki związek nie doprowadzi nas do zguby, bo gdzie tutaj jest rozsądek… on jest jeszcze młody , zawsze będzie miał jeszcze czas a ja… Co o tym myślicie,?????????????? A może ktoś z was jest w podobnym związku?????????????? Proszę o radę!!! napisał/a: ami1 2007-04-18 11:06 Bliźniaczka, ja myślę, że wiek nie powinien być problemem. Są odpowiedzialni mężczyźni w wieku 20 lat i nieodpowiedzialni w wieku 40. Na to nie ma reguły. A jeśli czujesz, że jest Ci z nim dobrze - to nie obawiaj się. Zawsze jest jakieś ryzyko, może się nie ułożyć. Ale jeśli nie zaryzykujesz to będziesz żałować. Myślę, że warto spróbować. Jeśli masz być szczęśliwa... to nie czekaj. Weź ster w swoje ręce i spróbuj. Powodzenia . napisał/a: norka3 2007-04-18 12:13 Blizniaczko, powinnaś zapomnieć o róznicy wieku i porwać się w wir miłości:) napisał/a: Klusia 2007-04-18 12:16 ja np kiedyś spotykałam się z młodszym facetem od siebie, można powiedzieć chłopcem, ja miałam dwadzieścia jeden lat a on osiemnaście... powiem tak,w tamtym wieku wiek jest ważny bo wiele może dzielić...samo podejście do życia... im starsi jesteśmy ta różnica wiekowa się zaciera... także warto zaryzykować... napisał/a: jente8 2007-04-18 12:38 Znam teraz podobną sytuację w gronie moich znajomych i powiem krótko: nie wiek świadczy o dojrzałości człowieka. Daj mu szansę, jeśli uważasz, że warto, bo ważne, jakim jest człowiekiem, a nie to, w którym roku się urodził... napisał/a: himmlische 2007-04-18 14:36 Kolejny raz napiszę: "Wiek nie stanowi problemu"... Ważne są Wasze uczucia, jak jest miedzy Wami Myślę tak, jak poprzedniczki - warto zaryzykowac... napisał/a: noemi4 2007-04-18 18:10 ja znam dwa takie związki, które trwają już dość długo: 1) chłopak w wieku 18 lat poznał swoją 10 lat starszą praktykantkę ze szkoły, są już razem 5 lat i niedługo biorą ślub 2) 33 letnia kumpela jest już 2 lata ze swoim...20 letnim chłopakiem Dodam, ze te dziewczyny nie sa jakies zdziecinniale, są calkiem normalne, co oznacza, ze trafiły na dużo mlodszych,a le za to dojrzalych facetow Widać istnieja tacy i życze Ci zeby ten Twoj wlasnie takim sie okazał napisał/a: mala1 2007-04-18 18:13 Ja tez uwazam ze wiek nie stanowi problemu. Moj ukochany jest ode mnie mlodszy o 2,5 roku. napisał/a: Patka2 2007-04-18 19:02 i ja tez sie podpisuje pod tym że wiek nie ma znaczenia :) napisał/a: Bliźniaczka 2007-04-18 22:25 Dziękuje wam bardzo za wasze zdanie, naprawdę, chyba właśnie to chciałam usłyszeć, co prawda nie wiem co jeszcze zrobię, nie wiem ale dzięki… jednak myślę też że każda kobieta rozumie moje obawy, to pewnie wynika z tego, że każda z nas miała, a niektóre dalej mają marzenia w których widzi przystojnego wyższego od siebie i starszego mężczyznę, który ją kocha ponad wszystko, miłością szczerą i nieskończoną. To taki ogólny schemat i to nieco utrudnia pierwsze kroki gdy coś się nie zgadza. Ale czy te pierwsze dwa wyobrażenia nie są nanomilimetrowe w porównaniu do tych drugich. Ja jeszcze do końca Go nie poznałam, broniłam się i dalej bronie. W zasadzie na początku naszej znajomości, po tym jak dowiedziałam się ile ma lat (bo na tyle nie wygląda), starałam się przenieść naszą znajomość na płaszczyznę przyjaźni, ale to jakoś nie wychodzi, jest tu za dużo ciepłych słów i myśli… . to może wynika też z tego, że mam młodszego brata, na dodatek młodszego od siebie o 3 lata a nie 4, i zawsze traktowałam go i jego kolegów mało poważnie… . Myśle że w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie żebyśmy się lepiej poznali, ale boje się też tego że mogę go skrzywdzić, on twierdzi że jest mną zauroczony i nie może przestać myśleć o nas, więc jeśli miałoby i tak nic z tego nie wyjść, brnąc w to dalej dla niego będzie tylko gorzej, a ja mam już dosyć krzywdzenia ludzi, mówiłam sobie, że już nigdy więcej… bo ja wiem że to najgorszy ból gdy dróga osoba którą się kocha odchodzi i mówi Ci że nie chce tej miłości. No ale wracając do tematu dziękuje wam wszystkim za wasze posty, ze te już napisane i za te przyszłe… napisał/a: Kinia 2007-04-19 07:39 Bliźniaczka nie martw się o wiek, to naprawdę nie świadczy o dojrzałości, pewnie gdy ktoś obcy na ulicy Was zobaczył nawet nie zauważyłby tej różnicy. napisał/a: noemi4 2007-04-20 21:16 Bliźniaczko, nie powinnaś bronić się przed związkiem w obawie że możesz Go zranić... myśląc w ten sposób uczciwie kochające się pary nigdy by się nie tworzyły fot. Adobe Stock Hej, koleś, idziesz ze starą na wywiadówkę? – doleciały mnie słowa osiedlowych chuliganów, którym towarzyszył nieprzyjemny rechot. – Bo jeśli chodzi o Dzień Babci, to będzie dopiero w styczniu. Jeszcze trochę za wcześnie, gościu. – Pilnuj swoich spraw, gnojku – syknąłem i mocniej przytuliłem do siebie Hankę. – Nie zwracaj na nich uwagi. To życiowi nieudacznicy. Nie mają się do kogo przyczepić i wylewają swoje frustracje – dodałem pogardliwie, mając nikłą nadzieję, że nie słyszała kpin skierowanych w naszą stronę. Niestety. Nie minęło nawet pół minuty, a Hanka, moja twarda Hanka, najlepsza prawniczka w okolicy, miała mokre oczy. – Niepotrzebnie się narażamy – wyszeptała tylko, wsiadając do swojego wypasionego samochodu. To zwykła zazdrość Nie powiem, miałem pewną satysfakcję, myśląc o tym, że żaden z typków, którzy kpili sobie z naszego związku, nigdy nawet się nie przejedzie takim autem, nie mówiąc o posiadaniu go na własność. "Czymś muszą sobie rekompensować życiowego pecha" – przyszło mi na myśl, ale już nic nie powiedziałem. Znałem Hanię wystarczająco długo, żeby wiedzieć, kiedy należy zamilknąć. Ta kobieta była nauczona przetrawiać trudne sytuacje głęboko w sobie i nie okazywać słabości. Kiedy zwróciła się do mnie piętnaście minut później, miała już swój zwykły, lekko władczy uśmiech kobiety przyzwyczajonej do hołdów: – Jemy tam, gdzie zwykle? – Myślałem, że ugotuję coś w domu... – odpowiedziałem szybko. Chciałem, żeby zabrzmiało to romantycznie, ale Hania tylko uśmiechnęła się z wyrozumiałością. Ona też nie poznała mnie wczoraj i też świetnie wiedziała, co kryje się za tymi słowami. Tym bardziej że sama płaciła mi pensję, a ta wpływała na konto dopiero za dziesięć dni. Ostatnią rzeczą, na którą mogłem sobie teraz pozwolić, była romantyczna kolacja w drogiej restauracji. – Nie martw się, ja stawiam – usłyszałem tylko słowa, których w głębi duszy się spodziewałem. – Nie mam czasu na jedzenie w domu. Nie gniewaj się, innym razem, Kuba. Hanka była zbyt dobrze wychowana, żeby dodać: "I w knajpie gotują lepiej niż ty". Nie musiała tego mówić. Odwiedziłem z nią wystarczająco dużo porządnych lokali, by zrozumieć, jak mało jeszcze umiem. Tak, wiem, jak to wygląda. Jestem bez grosza przy duszy, wykorzystuję swoją narzeczoną, pracuję u niej w firmie i spotykam się z nią prywatnie, chociaż różnica wieku między nami wynosi, bagatela... trzydzieści lat. Pewnie chcę zrobić, jak to się mówi, „karierę przez łóżko”. Tak pomyśleliście? Jeśli tak, to bardzo się mylicie. Choć może się to wydawać dziwne, ja Hankę naprawdę kocham. I, mam nadzieję, ona też darzy mnie uczuciem. Dlaczego więc ludzie dokoła nie dają nam prawa żyć po swojemu? Przyjechałem do Wrocławia kilka lat temu na studia. Wybrałem to miasto, bo od dawna byłem zafascynowany toczącym się tutaj studenckim życiem. Podobały mi się czynne do późnych godzin nocnych knajpki i uliczki zagubione między wiekowymi murami. Tymczasem Wrocław z moich wyobrażeń i Wrocław w rzeczywistości to były dwa różne miasta. Zajęcia na uczelni okazały się znacznie bardziej absorbujące, niż to sobie wyobrażałem. Do tego dochodziła ciągła walka o byt. O jakim studenckim życiu mogłem mówić, skoro na nic mi nie starczało? Kiedy opłacałem stancję, często brakowało mi kasy na jedzenie. Praca w barze kanapkowym, którą podjąłem w desperacji, niewiele w tej sprawie pomagała. Ostateczne załamanie przeżyłem po drugim roku, kiedy w barze poznałem Marlenę. Studiowała, podobnie jak ja, prawo. Tylko że już je skończyła. I co, gdzie wylądowała? Na etacie albo chociaż stażu w kancelarii? Nie... – Ktoś bez „pleców” w korporacjach prawniczych w ogóle nie ma co się pchać do tego zawodu! – tłumaczyła. Nie zamierzałem być mądry po szkodzie. Zmarnować kolejne trzy lata, zakuwać jak głupi, nie dojadać i wylądować w tym samym miejscu co Marlena. O nie, to nie dla mnie!.W moim mieście przynajmniej zakwaterowanie w rodzinnym domu będzie za darmo, a wujek już kilka razy wspominał, że jak się trochę przyuczę, mogę terminować u niego w warsztacie. Wprawdzie mechanik to nie to samo co prawnik, ale w końcu gdzie jest napisane, że muszę być prawnikiem? Tak sobie kombinowałem i pewnie bym w końcu rzucił to całe studiowanie i ten cały Wrocław, gdyby nie rozmowa z siostrą. – Po co się spieszyć? – stopowała mnie Magda. – Skorzystaj z tego, co mówiła ta Marlena, ale nie rzucaj studiów. Po prostu znajdź sobie odpowiednie „plecy”... – Prościzna – zakpiłem – Słyszałaś może o jakimś naszym nieznanym dotąd wujku, który byłby mecenasem? Bo ja jakoś nie. – I po co te twoje kpiny – obruszyła się moja siostra. – Nie chodziło mi o żadnego wujka. Znajomości można sobie też wyrobić. Pochodź, popytaj, zgłoś się na praktykę... Początkowo byłem do pomysłu Magdy nastawiony jak najgorzej. Jakoś trudno mi było sobie wyobrazić, żeby przy takim nasyceniu rynku ktoś potrzebuje praktykanta. Ale okazało się, że moja siostra wie lepiej. Moja siostra to mądra kobieta Już po trzech rozmowach dostałem propozycję przychodzenia trzy razy w tygodniu do sporej kancelarii w śródmieściu. – Na razie będzie to na zasadzie wolontariatu – zastrzegł mecenas, z którym rozmawiałem. – Ale jeśli się sprawdzisz, to kto wie. Podoba mi się twoja inicjatywa. Młodzi chcieliby dziś wszystko dostać na talerzu, a ty widać, że się starasz. Daleko zajdziesz. Przysiągłem dać z siebie wszystko. Przychodziłem przed wszystkimi, wychodziłem ostatni. W każdej przerwie zakuwałem na studia, pogryzając kanapkę. Parzyłem kawy, wycierałem blaty, kserowałem dokumenty. Byłem elegancki, dyskretny, uprzejmy. W ciągu kilku tygodni zaskarbiłem sobie łaski całego biura. Szczególną sympatią do mnie wydawała się pałać jedna z partnerek w firmie, Hanna. Nie powiem, ona też mi się podobała. Choć musiała być po pięćdziesiątce (teraz wiem, że jest sporo po), zawsze nosiła wysokie szpilki i eleganckie garsonki. Jak na swój wiek miała też doskonałą figurę. Jej spojrzenie było przenikliwe, sądy precyzyjne i szybkie. Wszyscy się jej bali, ale dla mnie Hanna była wzorem prawnika. Tak, w przyszłości zdecydowanie chciałem być taki jak ona. Hanna chyba dostrzegła moje szczenięce zainteresowanie, bo zaczęła mnie zapraszać na prowadzone przez siebie negocjacje. Ona mówiła, ja siedziałem z boku i notowałem. Czasami parzyłem gościom kawę, czasami przynosiłem wodę, ale nigdy nie odzywałem się niepytany. Znałem swoje miejsce. Hannie spodobała się moja milcząca asysta, bo zaczęła coraz szerzej dopuszczać mnie do swoich obowiązków. Kilka razy wyszedłem z nią na służbowe kolacje. Mimochodem wspomniała na nich raz czy dwa, że przypominam jej syna, który od wielu lat mieszka za granicą. Miałem wówczas wrażenie, że patrzy na mnie z jakimś takim... wzruszeniem. Z plotek w firmie wiedziałem, że z mężem rozstała się kilkanaście lat wcześniej i od tej pory była sama. Uważałem za oczywiste, że po takich kolacjach to do mnie należy odwiezienie szefowej do domu. Nie miałem nic przeciwko takim wyjściom Przez czasochłonne studia i pracę praktycznie nie miałem życia prywatnego. Służbowe lunche czy kolacje z udziałem pracowników kancelarii były dla mnie nie tylko okazją do nawiązania tak mi potrzebnych zawodowych kontaktów, ale też wypełniały pustkę i samotność. Coś, co dla innych bywało udręką – dla mnie stanowiło oderwanie od rutyny. Pewnego dnia jak zwykle towarzyszyłem Hannie w kolacji z klientem. Wieczór skończył się po dwudziestej drugiej, więc zaproponowałem, że odwiozę ją do domu. – Twoja dziewczyna nie ma nic przeciwko temu, że kilka razy w miesiącu wracasz tak późno? – spytała nagle moja szefowa, gdy już byliśmy w samochodzie. Spojrzałem na nią zdumiony. W naszej kancelarii obowiązywał pełen profesjonalizm, nie rozmawiało się o sprawach prywatnych. Nigdy i pod żadnym pozorem. – Nie mam dziewczyny, proszę pani – odpowiedziałem spokojnie, zgodnie z prawdą. – Naprawdę żadna dotychczas nie usidliła takiego słodkiego dzieciaka jak ty? – roześmiała się piskliwie Hanna i dopiero wtedy zorientowałem się, że musiała wypić znacznie więcej, niż mi się wydawało. Popatrzyłem na nią podejrzliwie. No, no... Czyżbym tego wieczoru miał poznać skrywane dotychczas oblicze pani mecenas? – Co się tak na mnie patrzysz, Kuba? – usłyszałem nagle, choć dotychczas Hanna zwracała się do mnie per „panie Jakubie”. – A może miałbyś ochotę dotrzymać towarzystwa starszej pani, skoro i tak jesteś wolny? Oczywiście potrafię się odwdzięczyć – uśmiechnęła się przymilnie. Poczułem, jak policzki pieką mnie żywym ogniem. To był ten moment. Mogłem warknąć, że nie jestem do wynajęcia, i oburzony wyskoczyć z samochodu. Mogłem... Spojrzałem na Hannę. Każda kobieta chciałaby tak wyglądać w jej wieku. – Z przyjemnością dotrzymam pani towarzystwa, pani Haniu – powiedziałem tak spokojnie, jak ode mnie oczekiwała. Tylko skinęła z uśmiechem głową. Potem pojechaliśmy do niej. Tak to się zaczęło. Później było jeszcze wiele kolacji, śniadań, nawet weekendowych wyjazdów. Oczywiście za wszystko płaciła Hanka. Drogi garnitur? Nie ma problemu. Skuter, żebym mógł szybciej wracać z kancelarii do domu? „Tylko się nie rozbij, dzieciaku”. Samochód? Myślę, że dostanę go na rocznicę naszego związku. To już za kilkanaście dni... Nie powiem, do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja. Rzuciłem bar kanapkowy, rozsmakowałem w wygodnym życiu dobrze zarabiającego prawnika. Jakoś w tym wszystkim mi umknęło, że żyję nie za swoje... To miał być układ. Czysty biznesowy układ Drabina do kariery. Hania powiedziała mi pewnego dnia w przypływie szczerości: – Jeśli kiedykolwiek poznasz dziewczynę, w której się zakochasz, która da ci dzieci i z którą zechcesz założyć rodzinę, nie wahaj się. Powiedz mi tylko kilka słów. Zrozumiem. Moja mądra, wyrozumiała Hania... Nie przewidziała tylko jednego. Żadne z nas tego nie przewidziało. Że ona się we mnie zakocha, a ja w niej... No cóż – chyba też. Ja wiem, jak to wygląda z zewnątrz. Ciągle słyszę szepty, docinki. Ba! Czasem nawet przytyki wprost. Kilka tygodni temu dostałem awans. Myślicie, że ktoś docenił to, że przychodziłem od pierwszego dnia o szóstej, a wychodziłem przed dwudziestą drugą? Nawet pies z kulawą nogą o tym nie wspomniał. Liczyło się tylko to, że jestem „żigolakiem Hanki”. Bolało? I to jak! Ale nie zamierzam się tym przejmować. Podobnie jak wieloma innymi rzeczami, których doświadczam. Kiedyś kumpel przy piwie wygadał się: – Co ty widzisz w tym starym próchnie? Nie brzydzi cię, jak jest z tobą w łóżku? – otrząsnął się ze wstrętem. Powinienem wtedy dać mu w zęby. Wykrzyczeć, że to jego żona – co z tego, że dwudziestoletnia – jest zaniedbana. On naprawdę tego nie widzi?! Ale przemilczałem, jak na człowieka z klasą przystało. Tego właśnie nauczyłem się przy Hani. Zachowywać się jak dżentelmen. Uczyniła mnie innym, lepszym człowiekiem. Czy to takie dziwne, że i za to ją kocham? Mam już plan. Chcę wziąć z Hanką ślub. Nieważne, że ona nie może mieć już dzieci, a wszyscy dokoła będą się z nas śmiali i podejrzewali, że po prostu chcę łatwego życia na koszt starszej pani. Mam to w nosie. Liczy się tylko nasze szczęście, innym nic do tego. Tak właśnie ciągle powtarzam swojej ukochanej. Tamci zwyczajnie mi zazdroszczą, bo podobno zawsze umiałem się ustawić. Ostatnio nawet rodzona siostra powiedziała wprost, co o tym wszystkim sądzi, i to przy rodzinnym obiedzie. O coś tam się pożarliśmy i wtedy wypaliła, że ja wcale nie zarabiam takich kokosów w tej swojej kancelarii, tylko „siedzę w kieszeni u sponsorki starszej od mojej matki”. Rodzice mało nie dostali wtedy zawału. ale nie zamierzam sobie z tego nic robić. Powiem im, jak przyjdzie właściwy czas. Najlepiej już po ślubie – wtedy będą musieli po prostu zaakceptować fakty. Czytaj także:„Moja przyjaciółka oświadczyła mi, że jest w ciąży z moim mężem. Mieli romans od 3 lat”„Mąż zostawił mnie z nieuleczalnie chorym synem. Ledwo wiążę koniec z końcem, a on próbuje wyrzucić mnie w domu”„W małżeństwie trzyma mnie już tylko przyzwyczajenie. Nie kocham mojego męża i nawet tego nie ukrywam”„Ojciec całe życie tuczył mnie jak świnię na rzeź. Nigdy mu nie wybaczę, że wyrosłam na zakompleksioną i szykanowaną grubaskę” Chciałbym się poradzić obecnych tu kobiet w wieku 40+, jak byście zareagowały na wyznania faceta (33). Jestem kobietą w wieku powiedzmy więcej niż średnim, gdyż mam te 40+1 lat, czuje się więc zobowiązana wypowiedzieć w tym temacie. Po zobaczeniu Twojego zdjęcia Nicholas1981 stwierdziłam, że jesteś bardzo przystojny. To już wiesz, bo o Twojej powierzchowności z zachwytem wypowiedziała się już większa część forumowiczek. Twoja znajoma, kobieta, którą darzysz uczuciem zna wszystkie Twoje atuty, łącznie z tymi ukrytymi- wykształceniem, inteligencją, wrażliwością, zna również Twoje problemy a przebywając z Tobą, je wszystkie akceptuje. Moim zdaniem, kobieta 40 letnia czuje się połechtana zainteresowaniem młodego, przystojnego i inteligentnego mężczyzny. Żyć nie umierać- czego więcej trzeba? Otóż, należy spojrzeć na ten związek również i z drugiej strony. Tobie imponuje zapewne jej dojrzałość i dystans do świata, jej- Twoja młodość, uroda, temperament i możliwości fizyczne. Zapewne oboje lubicie przebywać w swoim towarzystwie, co nie oznacza, że jesteście dla siebie stworzeni. Ja na miejscu tej kobiety po prostu bałabym się zaangażować w taki związek, bałabym się porzucenia przez Ciebie, odrzucenia przez Twoje środowisko czy opinii otoczenia. W naszym kraju panuje zaściankowość i brak tolerancji dla inności. A związek młodego przystojniaka z dojrzałą kobietą nie jest normą. Taki związek (w moim subiektywnej opinii) opierał by się na ambiwalentnych odczuciach- dumie i strachu. Dodatkowo, każda babka zdaje sobie sprawę, że kobiety starzeją się szybciej a mężczyznom koło czterdziestki zdarza się przeżywać drugą młodość. Może to takie myślenie trochę na wyrost, ale przeze mnie brane jest pod uwagę. Powyżej napisałam Ci swoje zdanie, ale na Boga, Nicholas1981 nie kieruj się tym, co mówią inni (w tym ja). Bądź sobą i dąż do tego co czujesz, że dla Ciebie dobre. Spędzaj z nią jak najwięcej czasu, bądź przy niej takim jakim jesteś, nie czaruj i nie obrażaj jak na chwilę zniknie Ci z oczu. Jeśli jesteście sobie pisani- będziecie razem, ale nie można tego zaniedbać. Moja przyjaciółka od kilkunastu lat tworzy udane małżeństwo z 6 lat młodszym od siebie mężczyzną. Oboje bardzo się kochają i szanują. Jak widać istnieją szanse na sukces w tej materii, czego oczywiście Ci życzę. Masz mniej lat niż wybranka twego serca? Nie martw się. Oznacza to, że jesteś pan, ta paniCoraz częściej usłyszeć można, że kolejna znana postać zakochuje się w starszej od siebie innej osobie. Nic w tym dziwnego. Wśród gwiazd Hollywood jest to generalnie sytuacja bardzo znana. Także świat polityki – czy to w USA, czy we Francji – pokazuje nam przykłady takich w której to kobieta jest starsza od swojego wybranka może być, zwłaszcza dla niego, pewnego rodzaju wyzwaniem. Jest to z pewnością także dla kobiety niełatwa sytuacja. Ja jednak chciałbym skupić się właśnie na mężczyznach, dlatego że bardzo rzadko zdarza się, by mówiono o tym, co oni mogą w takim momencie to on jest młodszy…?Dla młodszego mężczyzny w związku taka sytuacja może być pewnego rodzaju trudem. Dlaczego? Bo np. koledzy będą mówić, że jest dziwny: podoba mu się starsza, a powinien rozglądać się za młodszymi, które dadzą mu okazję, by przez dłuższy czas cieszyć się damskimi mężczyzna w podobnej relacji, w tego typu związku, musi niejako sam siebie odnaleźć. Co mam na myśli? Przede wszystkim budowanie własnej pozycji, którą będzie zajmował sam przed sobą oraz przez swoją kobieta, narzeczoną czy też żoną. Myślę także o pewnej tożsamości, którą z nią buduje. Odpowiedź na pytanie „Kim jestem i kim chcę być?” musi uwzględniać nową, szczególną wszystko zależy od tego, o jakim wieku mężczyzny mówimy. Jeśli mężczyzna ma 17 lub też 18 lat, a zakochuje się w 23 lub 24-letniej studentce, musi mieć wówczas świadomość, że czeka go wiele także:Mój mąż jest ode mnie młodszy. I co z tego?Czy wystarczy nam tematów do rozmowy? Czy dziewczyna zdecyduje się, aby iść z nim na studniówkę? Jakie będzie poruszać tematy np. z koleżankami oraz kolegami ze studiów albo już z pracy swojej wybranki? – jest to na pewno trudne, ale nie jest niemożliwe. Tak naprawdę taka relacja może doprowadzić do stanu, w którym zarówno jedna, jak i druga strona nawzajem zacznie się intensywnie stronę dojrzałościNieco inna sytuacja jest w momencie, w którym mężczyzna ma lat np. 25 a kobieta jest starsza od niego 4, 5 czy też 6 lat. W tym miejscu mężczyzna musi zadać sobie tak naprawdę kluczowe pytanie i brzmi ono: czy jesteś dojrzały? To pytanie jest niezwykle Dlatego, że bez względu na różnicę wieku mówimy tutaj o dwóch dorosłych osobach, osobach, które mają za zadanie wypełnianie określonych ról. Osobach, które mają nadzieję, które mają również kilka porad dla młodych panów:Po pierwsze, odpowiedz sobie na pytanie: czemu chcesz być z tą kobietą? Czy podobają ci się tylko i wyłącznie jej wdzięki, i, być może, pozycja zawodowa?Po drugie, zastanów się tak naprawdę: czy chcesz wejść z nią w stałą relację? Chodzi bowiem nie tylko o posmakowanie kogoś, kto jest bardziej doświadczony życiowo, ale przede wszystkim zatrzymanie się z tym kimś na całe trzecie: Jakie masz plany zawodowe? Jak chcesz dać tej kobiecie bezpieczeństwo? Jaki masz pomysł na ten związek?Czytaj także:Romantyczna historia żony marynarza. „Na takiego mężczyznę można czekać”Uwielbiam, gdy o relacjach między kobietami i mężczyznami mówi dr Wanda Półtawska. Lekarka bardzo mocno zwraca uwagę na to, że przez dziesiątki lat obserwując młode dziewczyny, wie na pewno, że każda z nich pragnie być kochana i pragnie w pewnym momencie wejść w formalny, konkretny związek bezpieczeństwa, potrzebuje świadomości, że ktoś zdecydował się, by ją kochać. Miłość to nie jest uczucie, tylko akt woli i postanowienie, że kogoś kocham. A zatem, drogi panie: czy jesteś w stanie podjąć tego typu decyzję, czy jesteś w stanie zaopiekować się tą kobietą, czy posiadasz umiejętności, aby założyć rodzinę i by dbać o tę rodzinę?Wyjątkowa odpowiedźTo są poważne pytania. Dzisiejszy problem mężczyzn nie polega tylko i wyłącznie na tym, że nie decydują się na małżeństwo. Problem jest znacznie głębszy. Polega na tym, że nie decydują się oni na młodszym od swojej żony to niezwykłe zdarzenie, które wymaga przede wszystkim ode mnie samego. Wymaga nieustannego zadawanie sobie pytania: czy moja kobieta czuję się przy mnie bezpiecznie? A może tak się czuć nawet wtedy, gdy w dowodzie osobistym różnica między nimi jest dla wielu niebezpieczna…

kocham starszą od siebie kobietę